„Wolnym krokiem w bosych stopach ziarnom się kłaniamy” – Mela Koteluk:
– Czy Ty jesteś taką Calineczką, która opisuje, wyśpiewuje przez pryzmat własnej łupinki? I czy ta łupinka jest odporna na sztormy na otwartej wodzie czy raczej jest przycumowana w bezpiecznych zaroślach i nie ryzykuje?
– Łupinka migruje, czasami dociera w tatarak i kotwiczy się tam. Po czym coś ją z tego tataraku wywołuje i płynie dalej… Każdy, choćby nie wiadomo jak starał się być uniwersalny dla całego świata – tak naprawdę patrzy przez pryzmat własnej łupinki, przez pryzmat własnych doświadczeń i filozofii własnej.
– Zgoda czy bunt jest w Tobie odnośnie przemijania, trudności, choroby, umierania?
– Im więcej zgody – tym większa drożność. Są różne strategie omijania tego, np udawanie, że nie ma listopada.
– Czy świadomie żyjesz: tu i teraz?
– To kosztuje, żeby osadzać się w teraźniejszości. Planowanie nie wydaje mi się złe, ale jednak jest pejoratywne, bo powoduje chęć kontrolowania. Moje życie jest naznaczone systematyczną pracą, rytmem małych kroków.
– Czy nadal sięgasz do lektury „Mały Książę”?
– Nadal. Minionej nocy do pewnej płyty elektronicznej (nie mojej) napisałam piosenkę o latarniku i odniosłam się do planety latarnika z Małego Księcia właśnie.
– Czy posiadasz lakierki bez sznurowadeł?
– Nie 😉 Zauważ jakim ciekawym słowem są: sznurowadła!>
– I nie poruszasz się na wysockich obcasach?
– Mam potrzebę przylegania do podłoża : )
– A Ty i baletki?
– Miałam okres długoletniej fascynacji baletkami i miałam ich całą kolekcję.
– A Ty i moda?
– Moda z punktu widzenia kulturowego to fajne zagadnienie, bo w dużej mierze opowiada o nas.
– Zachwyca mnie Twoja porcelanowa cera jak u bladolicych królewien z baśni. Czy bywasz opalona?
– Lubię ciepełko, ale bez ostrego słońca.
– Czy wierzysz w duchowy świat?
– Mam poczucie że jesteśmy splotem energetycznym. Posiadamy pola magnetyczne, oddziałowujemy na siebie wzajemnie.
– A wiara w Boga?
– Zacytuję czyjąś myśl, że nie wierzyć w Boga, to tak jakby wejść do biblioteki i powiedzieć: nie wierzę, że te książki ktoś napisał.
– A czy Biblię czytywałaś?
– We fragmencie dużym – tak.
– Czy czujesz się odpowiedzialna za wpływ na publiczność i czy przywiązujesz do tego wagę, by to był kierunek ku światłu a nie ku ciemności?
– Nie mam takiego podejścia by pisać dla kogoś. Piszę dla siebie a to przekłada się na innych. Artyści przyciągają swoją twórczością osoby o podobnej wrażliwości, dążeniach, pragnieniach. I podobnej strukturze łupinki, bo z tą łupinką to trafne określenie: z zewnątrz twarda, o miękkim wnętrzu. I sztuka polega na tym, by ocalić to miękkie.
– Uczysz swoją publiczność uważności, wyciszenia, refleksji, skierowujesz do wewnątrz.
– Moją dewizą jest: im ciszej, tym ciszej…
/z Melą Koteluk po koncercie w Kostrzynie rozmawiała Sara Zdzitowiecka/24.04.2015/